Syn nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje życie
Rodzice wychowują swoje dzieci najlepiej jak mogą. Dokładają wszelkich starań, aby zapewnić im to co niezbędne, a także o wiele więcej. Nie ogranicza się to jedynie do rzeczy materialnych, ale również edukacji. Chyba każdemu rodzicowi zależy na tym, aby jego dziecko wyrosło na odpowiedzialnego człowieka, który potrafi dobrze pokierować swoim życiem. Niestety, nie zawsze udaje się osiągnąć ten efekt, o czym świadczy między innymi zamieszczona poniżej historia pani Beaty.
Wychowanie syna
„Razem z mężem staraliśmy się wychować syna na dobrego człowieka. Już od najmłodszych lat wpajaliśmy mu wartości, którymi sami kierowaliśmy się w życiu. Syn wiedział, że zawsze może na nas liczyć, jednak zdawał sobie sprawę, że musi ponieść konsekwencje swojego postępowania – zarówno te dobre, jak i te złe. Nie mieliśmy z nim większych problemów, aż do czasu, kiedy poszedł do szkoły średniej. Wtedy zaczęły się dyskusje i problemy. Niestety, syn zaczął zadawać się z nieodpowiednim towarzystwem. Były to dzieci bogatych rodziców, które nie były jednak dobrze wychowane. Przekonaliśmy się na własnej skórze, że bogactwo i wygodne życie wcale nie idzie w parze z dobrym wychowaniem. Syn zaczął oczekiwać od nas coraz droższych rzeczy, a kiedy nie chcieliśmy mu ich kupić, bo zwyczajnie nie było nas na to stać, obrażał się. Myśleliśmy, że to tylko przejściowe, niestety sytuacja posunęła się jeszcze dalej”.
Nierozsądne postępowanie
„Już pod koniec szkoły, kiedy syn skończył 18 lat, stwierdził, że jak tylko skończy naukę, wyprowadza się z domu. Był zdolnym uczniem, więc stosunkowo szybko udało mu się znaleźć pracę i faktycznie spełnił swoją obietnicę. Zamieszkał z jednym z nowych kolegów, a z tego co się dowiedzieliśmy, zarobione pieniądze przeznaczał głównie na drogie ubrania i zachcianki. Jego wynagrodzenie nie było jednak zbyt duże, dlatego szybko wpadł w długi. Kiedy dłużej nie był w stanie tego ciągnąć zwrócił się o pomoc do nas. nie wiedzieliśmy co zrobić w tej sytuacji. Postanowiliśmy pomóc mu w kwestii mieszkania i przyjąć go pod swój dach, jednak nie udzielać mu pomocy finansowej. To spowodowało, że syn się obraził i stwierdził że sam sobie poradzi. Od kilku dni się do nas nie odzywa, a my nie wiemy czy postąpiliśmy słusznie…”