Pani Ania dociera z Ukrainy do Polski
Obecna sytuacja na Ukrainie skłania wiele osób do podjęcia decyzji o opuszczeniu kraju. Na granicy ustawiają się kolejki, choć już nieco mniejsze niż w pierwszych dniach po wybuchu konfliktu, to jednak nadal dość duże. Jak relacjonuje Anna Kuksa, Ukrainka, która zdecydowała się na przyjazd do Polski w ostatnich dniach, kolejka na granicy to już nie kilkadziesiąt, a 2,5 kilometra. Jest to oczywiście również dość dużo samochodów, jednak czas oczekiwania na granicy się skrócił. Pani Ania razem z dziećmi czekała na granicy 12 godzin. Choć nie było to łatwe, szczególnie z małymi dziećmi, udało się przekroczyć granicę i zaznać bezpieczeństwa.
Przyjęcie pani Ani
Jak mówi Anna Kuksa, po stronie polskiej nie było już większych problemów, co wskazuje na dobrą organizację i wysiłki woluntariuszy oraz organizacji w zapewnieniu pomocy uchodźcom. Aktualnie pani Ania przebywa w Krotoszynie razem z dwójką rocznych dzieci oraz trzyletnim synkiem. W podróży towarzyszył jej również siedemnastoletni siostrzeniec męża. Mąż pani Ani przywiózł ich do Polski, jednak później wrócił na Ukrainę. Rodzina pochodzi z wioski na terenie obwodu rówieńskiego, gdzie nie dochodziło do walk. Jak relacjonuje pani Ania, jedynie pierwszego dnia były słyszalne wybuchy, później sytuacja się uspokoiła. Swój dom pani Ania powierzyła tymczasowo opiece sąsiadów.
Co będzie dalej
Podobnie jak wielu innych uchodźców, pani Ania nie wie jak sytuacja potoczy się dalej. Jeśli sytuacja będzie się uspokajać i będzie na tyle bezpiecznie żeby wrócić, z pewnością wrócą do swojego domu i swojego życia na Ukrainie. Jeśli jednak sytuacja będzie nadal niestabilna, trzeba będzie podjąć inne decyzje. W podobnej sytuacji są tysiące uchodźców, którzy zdecydowali się tymczasowo opuścić swoje domy i zapewnić sobie większe bezpieczeństwo wyjeżdżając z kraju. Są to głównie kobiety z dziećmi oraz osoby w starszym wieku.